8. Strach
Leżała na starej
kozetce na ziemi. Oczywiście, mogli ją położyć na skrzyni i kocach, ale ona
ciągle się wierciła i spadała na ziemię. Tak, jakby miała koszmary. Katarina
leżała już czwarty dzień z silną gorączką. Co tylko się gdzieś zatrzymywali,
Iwan wychodził wraz z lekarzem z ciężarówki i ruszyli po jakiś prowiant bądź
samą wodę, Byle dziewczyna mogła coś spożyć. W te cztery dni, wypociła to, co
przez rok zdołała nabrać na wadze. Lekarz wojskowy martwił się o nią. Swe obawy
dzielił wraz z Iwanem, który się zdeklarował, być tak jakby je opiekunem.
-Nie ukryje, że
marnieje ona.. Możliwe że dziewczyna nie dożyje nawet połowy miesiąca
następnego- Odrzekł lekarz podając Iwanowi kubek z kawą któregoś dnia.- Zwierzę
miało w sobie tą dziwną zarazę. Słyszałem już
niej, ale podobno dotykała tylko psy.
-Tylko że.. jak ta
zaraza mogła dotrzeć Katariny?- Zapytał Iwan, siadając wygodnie obok dziewczyny
i ujmując jej dłoń niepewnie. Martwił się o nią. Tak jak doktor, robił
wszystko, by dziewczyna przeżyła, nawet był gotów oddać krew by jej nową,
czystą, w ciało wtoczyć.
- Nie mam właśnie
pojęcia. Nie jestem pewien, czy podczas gdy jeleń zadrapnął jej policzek
rogiem, czy w ten sposób jakoś te świństwo w jej ciało się nie przedostało.
- Ale.. Czy to jest
jakoś możliwe?- Wyszeptał ale przerwał mu jakiś cichy jęk. Spojrzał na dłoń
dziewczyny i rozluźnił delikatnie swój uścisk. Zaraz potem coś znów jęknęło.
Zdziwiony spojrzał teraz na samą twarz dziewczyny. Krzywiła się czymś, jakby
znów miała kolejny koszmar. Na ziemię odstawił kubek blaszany z kawą i zwilżył ścierkę
w wiadrze z wodą. Przykładając zimną ścierkę do rozpalonego czoła dziewczyny,
obserwował jej twarz. Przez moment wydawało mu się, że dziewczyna otworzyła
oczy. Tak na chwilę, ale otworzyła je. Ale czy to możliwe? Że to na pewno się wydarzyło?
A może mu się przewidziało?
Niepewnie przesunął opuszkami
palców po jej policzku. Wtedy znów wydało mu się że dziewczyna otworzyła
powieki. Spojrzał zaskoczony na lekarza a potem wstał prędko i zaczął cos szukać
w skrzyni. Wyjął z niej ostatnie dwa koce jakie mieli w zapasie. Jednym okrył
dziewczynę, drugi złożył w kosteczkę i wsunął pod głowę dziewczyny.
Lekarz jedna pokręcił
głową zrezygnowany. Nie był tak pełen nadziej jak Iwan. Położył niepewnie dłoń
na umięśnionym ramieniu chłopaka i spojrzał na niego wyczekująco. Nie chciał mu
robić nadziei. Chciał by on przejrzał na oczy, że ona najprawdopodobniej walczy
teraz wewnętrznie z zarazą, ale nie wygra te wojny. Nie ma szans na tą wygraną.
W tamtej własnie chwili stał się cud. Tak dług zamknięte powieki Katariny powoli się rozchyliły. Wreszcie je zmęczone, ciemne oczy powoli rozejrzały się po suficie a spierzchnięte, przesuszone od odwodnienia wargi delikatnie się rozwarły.
-Wo...Wody...- Wyszeptała ledwo słyszalnie i próbowała poruszyć palcami jakie ściskał Iwan.
W tamtej własnie chwili stał się cud. Tak dług zamknięte powieki Katariny powoli się rozchyliły. Wreszcie je zmęczone, ciemne oczy powoli rozejrzały się po suficie a spierzchnięte, przesuszone od odwodnienia wargi delikatnie się rozwarły.
-Wo...Wody...- Wyszeptała ledwo słyszalnie i próbowała poruszyć palcami jakie ściskał Iwan.
Komentarze
Prześlij komentarz